sobota, 28 lutego 2015

Wszystkie oczy na mnie

…czyli jak skoncentrować na sobie zainteresowanie „sali” i pozyskać uwagę siedzących na niej ludzi, albo chociaż na początek jakiegoś jej małego ułamka. Przy czym nie chodzi o uwagę rodem z filmu Disco polo – tandetną, za wszelką cenę, cekinową, płytką i pachnącą tanimi perfumami.

Ale zaraz, tu w ogóle nie chodzi o celowe skupianie uwagi na sobie tylko budowaniu z pomysłem i pewną konsekwencją swojego wizerunku zarówno w sieci jak i poza nią. Zabawne, że wymieniłam to w takiej kolejności, dowodzi to tylko tego jak mocno osadzeni jesteśmy w rzeczywistości online. No nie ma się czego wypierać, tak jest. Zdecydowana większość ludzi, pierwszym działaniem które wykonuje jest dzielenie się sukcesami i czasem najmniejszymi pierdołami poprzez ekrany i wyświetlacze. Wiele osób wpada w pułapkę przejaskrawionej „kreacji  siebie”  bez względu na zawodową przynależność i robi to na oślep czyli na zasadzie im więcej tym lepiej, im częściej tym skuteczniej.

Budowanie własnej marki opiera się na kilku filarach, przy czym każdy kto zajmuje się tematyką self brandingu może wskazać kilka kluczowych jej elementów, często będą to różne wskazówki w zależności od koncepcji jaką ta osoba przyjęła, ale gdzieś tam na końcu zawsze w jakimś stopniu będą one zbieżne.

Pokuszę się o parę swoich własnych spostrzeżeń. Na podium, jako pierwszą wyselekcjonowałabym szczerość – prawdziwość. Dotyczy to wszelkich działań w sieci przejawiających się w zamieszczanych treściach, komentarzach, opiniach, zdjęciach, wypowiedziach w relacji do tego, co robione jest offline, ale także do tego, co było zrobione, powiedziane wcześniej oraz tego co dopiero będzie zrobione i/lub opublikowane. Każdy miał się okazję przekonać na własnym bądź innym przykładzie, że fałsz zawsze wyjdzie na jaw, tylko, że wtedy ucierpi na tym wizerunek, może bezpowrotnie? Więc czy nie warto najpierw zastanowić się zanim „otworzy się usta”?

Bycie prawdziwym daje tę przewagę nad kreatorami wymuszonymi, że prawdopodobieństwo pomyłki spada niemal do zera J bo po co udawać kogoś fajniejszego, ciekawszego, o bardziej radykalnych (bądź też mniej) poglądach, bardziej cool niż się jest faktycznie skoro tacy nie jesteśmy, to nie są nasze wartości, inni zauważą tę niespójność a cały obraz naszej osoby straci wiarygodność.
Prawdziwość – spontaniczność to wypowiedzi i działania pełne emocji, radości, czasem emocji negatywnych, uwarunkowane indywidualnym charakterem osoby.

Kolejną rzeczą na którą chciałabym zwrócić uwagę jest zaangażowanie.
Niezbędne we wszystkim co się w życiu robi, zawodowym czy osobistym, nie ma znaczenia, choćby była to rzecz wykonywana przez ułamek sekundy. Działanie daje wówczas większą satysfakcję, nie jest nijakie i pozbawione barw, może dać spektakularny efekt i większe poczucie sprawczości (?), nieść ze sobą sukces i splendor, kolejne projekty i możliwości.  Zaangażowanie pobudza kreatywność także w sekwencji odwrotnej czyli kreatywność pobudza zaangażowanie, przyciąga ciekawych nietuzinkowych ludzi.

Zaangażowanie w wypowiedzi, w inicjatywy, nie tylko ich realizację ale także inicjację. Podejmowane działania, które nie zawsze muszą być bezpieczne i z dziedzin dobrze nam znanych.

Trzeci element to pasja. Życie z pasją. Praca z pasją. Robienie nawet małych rzeczy z pasją, z błyskiem w oku, czasem z tym uroczym „głupkowatym uśmiechem” na twarzy J
Podejmowane projekty, wykonywanie codziennych obowiązków, pisanie, słuchanie, zaangażowanie, obserwacja tego co się dzieje dookoła – z pasją. Z ludźmi, którzy posiadają pasję = szczęśliwymi łatwiej nawiązuje się kontakty, łatwiej im zaufać, dać się im wciągnąć w pozytywne myślenie i działanie. Znajomości takie mają przewagę nad innymi, są długotrwałe, zarażają pozytywami.


Wyliczankę skończyłabym w tym miejscu, chociaż można by wymieniać i wymieniać elementy jeszcze długo. Przecież jest ich tak wiele. W detalu tkwi diabeł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz