sobota, 18 stycznia 2014

Prywatność w sieci

Prywatność i sieć to raczej wykluczające się znaczeniowo słowa. Wydawać by się mogło, że obecnie każdy użytkownik sieci zdaje sobie sprawę o szkodliwości umieszczania w niej treści, które potencjalnie mogą mu zaszkodzić (w pracy, szkole, prywatnie), ale jednak nie wszyscy to rozumieją. Nadal słyszy się o zwolnieniach z pracy, kompromitacji w środowisku z powodu zamieszczenia zbyt prywatnych czy też odważnych zdjęć bądź informacji w sieci. O ile sieć daje niemal nieograniczone możliwości prezentacji, zbierania i pobierania danych, promocji, zamieszczania danych, wymiany informacji i danych to jednocześnie „zasysa” informacje dotyczące osób, które je umieszczają, dzielą się, przesyłają. Wystarczy posiadać średnie umiejętności penetracji treści internetowej by pozyskać naprawdę dużo informacji o dowolnej osobie. Wszystkie sieci społecznościowe i wyszukiwarki zbierają dane swoich użytkowników śledząc wejścia na strony i podstrony, lajkowanie, zakupy, meldunki, a nawet czerpiąc informacje ze stron znajomych przyjmowanych do kręgu znajomości i ich historii zachowań. O ile dane używane są do celów marketingowych, personalizują reklamy to stają się po prostu bardziej użyteczne i w jakiś sposób przyspieszają nasze poszukiwania np.produktów, które planujemy kupić. Ale sieciom to nie wystarcza i sięgają po coraz więcej informacji. Dodatkowo władze coraz częściej sięgają po dane użytkowników sieci, gdzie przestają to być tylko pobrania dla potrzeb śledztwa czy też potrzeb strategicznych określonych działań. Wyjściem jest możliwość ograniczenia ilości umieszczanych informacji o sobie w sieci, ale czy wtedy istnienie w niej ma sens? Z drugiej strony, każde zalajkowanie „czegokolwiek” czy przegląd treści jest obserwowany i zapamiętywany, więc ta ochrona jest mocno pozorna. Ponieważ przedstawiciele sieci wyciągają ręce po coraz więcej danych użytkowników, powstał pomysł stworzenia raportu dotyczącego firm oraz informacji, jakie są przez nich poszukiwane. Obecnie do uzyskania dostępu do danych wystarczy jedynie wniosek lub skorzystanie z interfejsu – i ta niewiarygodnie prosta metoda dostępu do danych wrażliwych jest przerażająca. Dodatkowo dyskusja na temat prywatności w sieci ma być rozszerzona. Konkludując, dane są w tak dużym stopniu ogólnodostępne, że gdy dodamy do tego dobrowolne dodawanie treści przez użytkowników to w zasadzie portret osoby wraz z jego upodobaniami jest gotowy do wykorzystania, niekoniecznie w celu w jakim chcielibyśmy by było użyte. Ale takie są realia XXI wieku, więc trzeba mądrze i z głową.