piątek, 3 sierpnia 2012

Marketingowy afrodyzjak

Nikomu chyba nie trzeba „przedstawiać” afrodyzjaku? To kontyngent możliwości do osiągania mniej bądź bardziej prywatnych celów. A tymczasem okazuje się, że nie tylko. Cele zawodowe i biznesowe również można przy jego pomocy zrealizować. Mówię tu o zastosowaniu afrodyzjaku w działaniach marketingowych. Wspierają one założone cele marketingowe, promocyjne, sprzedażowe, ROI, potrafią konsekwentnie odciągnąć uwagę od produktów ku konkurencji, powodują bycie nielojalnym w wyborze usług. Pokusy powodują również odejścia klientów, ale też nowe powitania u innych (kij niestety ma dwa końce). Wszelkie - bankowe wszędobylstwo – połączenie bankowości z fb, zakupami w sieci, bankowością mobilną kredytowaniem przez Internet, biura obsługi on-line - zakupy spożywcze realizowane dotykowo w metrze. Poprzez dotknięcie wybranych produktów dokonuje się ich zakupu. Są one odkodowywane i przywożone pod wskazany adres - promocyjne opakowania - gratisy - bezpłatne bankomaty, lepsze warunki przy zakupie usług profesjonalnych on-line - vouchery promocyjne - kody QR - bezpłatne projekty, dowozy, montaże. Chociaż w chwili obecnej zauważa się powolne odchodzenie od tej formuły to tylko maleńki wierzchołek góry lodowej. Designerzy marketingowych działań prześcigają się w kreowaniu nowych rozwiązań, które wciągną konsumentów. Nowych konsumentów. Namówią do zwiększenia zakupów obecnych klientów i/lub zwiększą ich lojalność. Jednakże tych działań i akcji jest tak niezmiernie wiele, iż przestają one już czymkolwiek zadziwiać. Co więcej, zaczynają nużyć i irytować, powodują efekt zgoła odmienny od zakładanego tzn.ludzie przestają angażować się w nie, zauważać. Rozwiązaniem jest dialog, angażowanie konsumentów w działania firmy, zmianę ich ulubionych usług i produktów. Ale to też już było. Czy rozwiązaniem jest deletowanie wszystkich działań i rozpoczęcie wszystkiego od nowa? Oczyszczenie sceny marketingowej?