poniedziałek, 25 kwietnia 2011

niedziela, 24 kwietnia 2011

50+ i nic!

Większość kanałów telewizyjnych, radiowych i w Internecie kipi zróżnicowanymi reklamami dedykowanymi różnym grupom odbiorców. Szeroka gama produktów – od FMCG do usług bankowych i ubezpieczeniowych, wielu odbiorców. Od dzieci, przez grupy średnie, po seniorów.
Ale czy zgodzą się Państwo ze mną, iż przekazy reklamowe skierowane do osób z grupy 50+ są jednymi z najbardziej nudnych, jednolicie nieciekawych reklam. Moja ocena nie wynika raczej z faktu, iż nie należę do tej grupy i nie utożsamiam się z wartościami przez nią prezentowanymi, ale po prostu obiektywnie rzecz rozpatrując tak to wygląda. Wszyscy mamy przecież dostęp do telewizji, a co za tym idzie możliwość obejrzenia reklam nadawanych pod innymi szerokościami geograficznymi, gdzie wygląda to zupełnie inaczej. W Polsce ograniczają się one do zaledwie kilku produktów (proszki przeciwbólowe, antyreumatyczne, protezy) i może jeszcze kilka w podobnej sekwencji tematycznej.
Sytuacja jeszcze gorzej przedstawia się w Internecie, w zasadzie ilość reklam i przekazów komunikacyjnych skierowanych do tej grupy wiekowej jest naprawdę bardzo mała, wręcz niezauważalna i nie wiem z czego tak naprawdę to wynika, z nieświadomości firm – nie sądzę! czy też osoby w jesieni życia nie są wystarczająco interesującą grupą konsumentów, by kierować do nich przekazy? A może firmy nie produkują i nie mają żadnej oferty dla tej grupy konsumentów?
Według najnowszych badań przeprowadzonych przez Millward Brown SMG/KRC klienci w grupie wiekowej 40-60+ stanowią 32% wszystkich internautów. Z obserwacji wynika, iż jest to najbardziej dynamicznie wzrastająca grupa „zdobywająca” i zainteresowana Internetem, a tym samym dokonująca zakupów tą drogą. Jest to grupa, która może być/stanowi grupę potencjalnych odbiorców szalenie dużej ilości produktów/usług z szerokiej palety propozycji rynkowych. Jest to tym samym 32% „ogółu społeczeństwa” powodów stanowiących komunikacyjną szansę dla firm oraz możliwość przejścia ze statusu klienta potencjalnego do klienta pozyskanego.
Analizując działania firm i znacząco mniejszą lub gorszą ilość przekazów komunikacyjnych dla grupy 50+, można przypuszczać, że ten potencjał klientów jest traktowany jako osoby trzeciej kategorii. Potencjał w zasadzie jest w ogóle niewykorzystany. Dlaczego jest on tak zaniedbany, zepchnięty jako mało ważny, niezauważalny przez firmy, lekceważony? Ta grupa, zresztą jak każda grupa wiekowa, jest bardzo zróżnicowana, owszem. Ale obserwując kreacje reklamowe odnosi się wrażenie jakby wszystkie kierowane były do schorowanych staruszków, którzy wegetują zadowalając się produktami najniższej jakości.
A przecież ten okres życia to moment pełnego korzystania z efektów pracy całego dorosłego życia, a jeśli tak nie jest, bo finanse wykazują inne dane, to przekaz powinien być przygotowany przynajmniej tak, by przenosił choć na 30 sekund w inny świat. Można iść w kierunku „wesołe jest życie staruszka” – z humorem i z lekką nutką autoironii, a z drugiej strony, życie po 50 to dojrzałość i dostojeństwo, luksus, umiejętność docenienia wysokiej jakości produktów i idącą za tym wyższą ceną.
Zatem wciąż otwarte pozostaje pytanie, dlaczego po 50-tce jest wielkie promocyjne nic?

www.brand-m.pl

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Komunikacja zewnętrzna i wewnętrzna jako Ying&Yang organizacji.

Komunikacja wewnątrzfirmowa, mimo, że skierowana do grupy odbiorców jakimi są klienci wewnętrzni jest na równi niezbędna i ważna jak komunikacja zewnętrzna. Różnią się one sposobem porozumiewania się, przekazywanymi treściami, formą i rodzajem zawartych informacji. Jednocześnie, pomimo różnic taktycznych, te dwa rodzaje komunikacji wzajemnie się uzupełniają, wpływają na siebie i się przenikają. Komunikacja: pracownicy-firma, firma-pracownicy, jest o tyle istotna, iż klienci wewnętrzni muszą wiedzieć i być na bieżąco informowani o planowanych zmianach w firmie, wdrożeniach, planach, przygotowywanej strategii, etapów jej realizacji, nowych projektach (oczywiście na takim poziomie szczegółowości, jaki jest możliwy na danym etapie). Bardzo ważnym elementem jest uzyskiwanie feedbacku od pracowników odnoszącego się do działalności firmy, przygotowywanych zmian, dzielenia się sugestiami, które mogą mieć pozytywny wpływ na optymalną działalność i usprawnienie firmy. Posiadanie informacji na temat tego, co się dzieje w firmie, bycie świadomym tych zmian, prowadzenie dialogu pomiędzy kierownictwem a pracownikami, chęć słuchania tego, co zespół ma do powiedzenia, pomaga pracownikom utożsamiać się z firmą i poczuć się jej częścią.
Komunikacja prowadzona na bieżąco jest także wyrazem szacunku dla pracowników-załogi, komunikatem, iż jej zdanie liczy się dla firmy, przyszłości firmy, jej kierownictwa, jest elementem rozwoju i planowania zmian w organizacji. Z drugiej strony mamy komunikację zewnętrzną skierowaną do klientów o statusie istniejących lub potencjalnych, która jest projektowana na bardzo wiele sposobów w zależności od charakteru i specyfiki usług/produktu, od grupy docelowej oraz od wielu dodatkowych czynników, w mniejszym lub większym stopniu zmiennych (geograficznych, poziomu konkurencji), które muszą być zbieżne z polityką komunikacyjną firmy.
Obecnie, gdy istniejące sposoby i techniki komunikacji zmieniają się w naprawdę szybkim tempie, ważne jest, by dopasować komunikację do danej branży oraz na bazie solidnego sprecyzowania grupy docelowej wiedzieć z jakim komunikatem do kogo chcemy z naszą marką trafić. To też oznacza, że nasza komunikacja musi być dopasowana do specyfiki naszej marki - produktu. Czasami firmy podążając "ślepo" za trendami komunikacyjnymi, prą za wszelką cenę, by komunikować się w pewien sposób 'bo inni tak robią', nie dokonując analizy własnych potrzeb. Nie każdy rodzaj komunikacji jest adekwatny do każdej grupy docelowej i do każdego produktu. Przykładem może być firma, która posiada produkt dedykowany wyższemu kierownictwu, a za wszelką cenę chce się komunikować na fb. Po co?
Źle sprofilowana komunikacja może przysporzyć więcej szkody niż brak tejże komunikacji. Zatem tak jak Ying&Yang, obydwie formy komunikacji powinny się wzajemnie wspierać i uzupełniać, by budować wizerunek i wzmacniać markę.

niedziela, 3 kwietnia 2011

Kto powiedział, że kobiety są słabe. O markach kobiecych.

Wystarczy wymienić kilka z nich – Toyota, Pepsi, Zara, Netia, Nivea, Milka, TVN Style, Dolce&Gabbana, Elle, Victoria Secrets, MaxMara, Prada, Honda, Nescafe, Colgate, Puma, Axa, Ikea, Coca Cola, Cisowianka, Lirene, Sephora, Gingers, Reebok, Dove, Activia, Visa, Lavazza, Nokia, Nordea, Dermika, Poczta Polska, Era, Castorama, Sigma, Aviva, Rexona, Ziaja, Lindt, Lancia, Omega, Corvetta, Teatr Imka…
a to przecież szczyt góry lodowej najsilniejszych marek o zasięgu krajowym i międzynarodowym.
Myśląc marka kobieca, mam na myśli nie tylko fakt, iż używają jej głównie kobiety. Chodzi mi o jej kobiecość rozumianą wielorako – nazwę, płeć marki, oczywiście fakt, iż używają ich kobiety ma też znaczenie. Są to marki silne, kreatywne, kreujące potrzeby, subtelne w sposób typowy dla kobiet, seksowne, odważne, nowoczesne, wyraziste, tworzące wyraźne skojarzenia, dające poczucie różnorodnego bezpieczeństwa, poprawiające kondycję, pachnące, ale też delikatne. Marki, które kreują codzienność, przeważnie są mocno i odważnie promowane, są ekskluzywne, tworzą szum wokół swojej nazwy. Są popularne, lubimy się nimi otaczać i na nie patrzeć – dotykać - smakować.
Kobiece marki, jeśli są delikatne to bynajmniej nie wynika to z ich słabości, lecz umiejętności dostosowania się (produktu/usługi) do potrzeb kobiecej grupy docelowej. Delikatnością potrafią delektować podniebienia, kuszą i pieszczą, ochraniają, dodają uroku, celebrują kobiecą urodę. Współtworzą też silną osobowość kobiety nowoczesnej, wiedzącej czego chce, świadomej swojej wartości i piękna.
Jestem kobietą i może nie jestem obiektywna, ale marki kobiece idą łeb w łeb z markami męskimi niejednokrotnie ją przewyższając.