wtorek, 23 sierpnia 2011

Czy freelencerzy stanowią alternatywę i interesującą opcję współpracy dla dużych firm i korporacji obok rynku B2B?

Rynek usługodawców jest dzisiaj mocno rozdrobniony. Można na nim znaleźć odległe archetypicznie podmioty. Zmierzę się dzisiaj z przedstawieniem możliwości jakie niesie ze sobą współpraca po stronie relacji na rynku B2B oraz od strony współdziałania z freelancerami. Dokonując zderzenia tych dwóch wykonawców, wydaje się, iż działają diametralnie różnie, odmiennie podchodząc do obszarów biznesowych, różnicują ich cele i aspiracje. Ale w jednym zgadzają się bliźniaczo, a mianowicie chcą jak najlepiej wykonać usługę, sprzedać produkt najwyższej jakości oraz utrzymać najwyższą markę i stać się rozpoznawalnymi na rynku. Czy korporacje, które mają mocno rozbudowane systemy jakości, zarządzania projektami, rozrośnięte struktury organizacyjne oraz zatrudniają wielu specjalistów wielu, często monogamicznych branż, przejawiają jakiekolwiek zainteresowanie usługami freelencarów?
Generalizując, korporacje obawiają się zatrudniać ekspertów „wolnorynkowych” mając na uwadze obawę przed niską jakością usług bądź mówiąc delikatniej, jakością stosunkowo niższą od korporacyjnych wysoko ustanowionych standardów, która mogłaby spowodować spadek ich głównej wartości produktu. Niepewność względem tej grupy spowodowana jest także potencjalnym prawdopodobieństwem złamania zasad lojalności oraz obawa przed ujawnieniem tajemnic firmowych.
W zasadzie, wszelkie uogólnienia są zazwyczaj krzywdzące, niekorzystne i niewspółmierne do sytuacji, ale przede wszystkim nie pokazują faktycznego obrazu problemu. Ale analiza rynku jednoznacznie pokazuje, że zaledwie kilkanaście procent freelancerów aktywnie zapraszana jest do współpracy ze strony korporacji. (W 2009r. było to zaledwie 5-6%), tak więc choć bardzo delikatnie, ale mamy zauważalną tendencję wzrostową.
Korporacje najczęściej potrzebują freelancerów w takich obszarach jak dziennikarstwo, informatyka, usługi tłumaczeniowe, copywriting, PR, grafika, usługi na pograniczu artystycznym, np.stworzenie logo, jak również w zakresie organizacji eventów – spotkań firmowych czy też zlecania działań komunikacyjnych w Social Media. Nie jest to jednak przywilej dostępny wszystkim firmom. Pewne sektory są niedostępne dla tych specjalistów, między innymi bankowość, wszelkie projekty związane z zarządzaniem finansami oraz zarządzaniem budżetami.
Z reguły działania freelancera opierają się na opracowaniu i zarządzaniu pojedynczym projektem – zleceniem - dziełem, przy jednakowej konieczności spełnienia z góry określonych warunków. Korporacje podejmując decyzję o zatrudnieniu, poszukują osób będących wysokiej klasy specjalistami, często o unikalnej wiedzy i międzynarodowym doświadczeniu. Mocny nacisk kładziony jest na referencje posiadane przez eksperta, polecenie wyniesione z innej, najlepiej dużej i znanej firmy oraz nazwisko „wyrobione” w danej branży. Dodatkowymi atutami freelencera przemawiającymi za skorzystaniem z jego usług alternatywnie do usług firm jest stosunkowo niższa stawka za usługę (niefortunnie wiele firm nadal kieruje się w głównej mierze jedynie tym aspektem), zapewnienie wysokiej jakości (o czym wielokrotnie wspominałam), niższe kwoty wynagrodzenia, bez stałych kosztów o charakterze pracowniczym.
Korporacje decydując się na zatrudnienie freelancera, dodatkowo zabezpieczają się tworząc kodeksy (księgi) dobrych praktyk, których oprócz pełnej odpowiedzialności za zlecenie musi przestrzegać każdy podejmujący z korporacją współpracę freelancer oraz każdy inny partner. Ten element traktowany jest jako dodatkowe zapewnienie i wsparcie standardów wykonania usługi.
Krąży mi po głowie jeszcze jedna myśl, będąca być może na pograniczu hipotetycznego i przewrotnego pytania. A może absurdu? Czy freelancer, który przez dłuższy okres czasu pracuje dla korporacji i wykonuje dla niej konkretne zlecenie, zaczyna coraz bardziej utożsamiać się z firmą i jej sprawami, nie staje się niejako automatycznie stałym ogniwem firmy, prawie jak pracownik?
Odpowiedzią na pytanie z tematu jest skinienie głową. Tak! Freelencerzy stanowią alternatywę dla rynków B2B i choć jest to grupa relatywnie rzadziej wybierana do projektów i wciąż pozostaje w mniejszości, ale procentowo rynek ten powoli się powiększa i warto go obserwować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz